To jest krótka opowieść o tym, jak to się stało, że dołączyłem do zespołu Rabih Abou-Khalil.

W styczniu 2022 roku zagrałem pierwszy koncert w kwartecie Rabih Abou-Khalil, z Mateuszem Smoczyńskim i Jarrodem Cagwinem w wiedeńskim Porgy & Bess. Był on pretekstem do prób z materiałem, który Rabih napisał w pandemii COVID-19 z myślą o albańskiej wokalistce Elinie Duni. Trio, które tworzył Rabih, Jarrod i Mateusz wyruszało właśnie w trasę, a jeden z koncertów owej trasy miał odbyć się w Paryżu z Eliną. W tamtym czasie Rabih chciał, aby jego podstawowym zespołem było trio, natomiast program z pieśniami, który zagraliśmy w Paryżu w kwintecie miał funkcjonować, jako „special project”.

Na całe szczęście to była zima i miałem czas ćwiczyć! Dobrze pamiętam tamten czas i moje pierwsze zetkniecie z tą muzyką. Przerażenie, fascynacja, zwątpienie we własne umiejętności, ale i wielka radość, że mogę pograć tak fascynujący i wymagający materiał!

Mijał czas i w lipcu 2022 roku dostałem propozycję, żeby zagrać zastępstwo za Mateusza w trio na pierwszym festiwalu jazzowym w Arabii Saudyjskiej w mieście Dammam. Sumiennie się przygotowałem, żeby nie położyć tego koncertu i chyba się udało, bo wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni (ja na pewno!). Następnie w wyniku strajku francuskich kolejarzy Elina nie dojechała na koncert kwintetu do Metz. W efekcie zagraliśmy w kwartecie. I tak od koncertu do koncertu wyszło na to, że podstawowym składem Rabih Abou-Khalil Gropu jest kwartet. Piszę te słowa chwilę po dwóch koncertach i kilku dniach prób w Niemczech. Co ciekawe Rabih, Mateusz i Jarrod są w tej chwili w Madrycie w trio, ale to taki sam wyjątek, jak nasz wrześniowy wypad do Turcji w trio w składzie Rabih, Mateusz i ja, a zatem bez bębnów. Na pewno będą zdarzały się różne kombinacje, to w końcu jazz… Niemniej w grudniu wyruszamy w trasę w kwartecie, kalendarz zapełnia się też koncertami z Eliną.

Bardzo dziękuję mojemu dobrodziejowi Mateuszowi Smoczyńskiemu za polecenie mnie do tego projektu. Kiedy Rabih zadzwonił do mnie z propozycją, żebym dołączył do jego zespołu na stałe pierwsze co zrobiłem, to zadzwoniłem do Mateusza i zapytałem, czy nie ma nic przeciwko temu. Spędzamy ze sobą dużo czasu w Atom String Quartet, pomyślałem, że może chce mieć coś w rodzaju własnej przestrzeni, wolnej od Atomu. Na szczęście Mateusz zapewnił mnie, że Rabih myślał o wiolonczeli znacznie wcześniej i że nie manic przeciwko. I tak oto jestem. Za nami 16 wspólnych koncertów, mam nadzieje, że przynajmniej drugie tyle przed nami!