13 sierpnia 2018 roku na protalu wyspa.fm ukazała się recenzja płyty #rzeczyosobiste autorstwa Pawła Kulpy:
Świetny polski wiolonczelista, gitarzysta i kompozytor, który za sprawą swojego talentu, kreatywności, ale też swoistej pewności siebie i odwagi, z wielką swobodą zdobywa uznanie szerokiego grona słuchaczy, jak i krytyków muzycznych. Mowa oczywiście o Krzysztofie Lenczowskim – artyście, który miał możliwość współpracy z wieloma znanymi postaciami polskiej muzyki, a także ma na swoim koncie wiele prestiżowych nagród (w tym trzy Fryderyki). Blisko trzy lata po solowym debiucie, muzyk zaprezentował swój drugi album studyjny zatytułowany „Rzeczy osobiste”. Tytuł nie jest oczywiście bez znaczenia, gdyż krążek w całości nagrany został przy użyciu wiolonczeli i bez jakichkolwiek dodatków, otrzymujemy w ten sposób indywidualne, przepełnione różnorodnymi emocjami dźwięki płynące z serca tylko i wyłącznie jednego muzyka – nie sposób wyobrazić sobie piękniejszego i dosadniejszego wyrażenie samego siebie niż taka forma muzycznej podróży.
Wydawnictwo rozpoczyna się osobistą dedykacją dla żony wiolonczelisty – Eweliny („Moja Ewelinka”), a już kolejne utwory pokazują niezwykle różnorodne inspiracje i umiejętności Krzysztofa Lenczowskiego. Rozstrzał jest bez wątpienia spory, gdyż jazzowa klasyka („Nardis”, „Sleep Safe And Warm” i „Beautiful Love”) przeplatana jest kompozycjami z kanonu muzyki klasycznej („Preludium z I Suity G-Dur”), ale też polską muzyką rozrywkową („Zamykam Oczy”), czy nie tracącym swojej subtelności i wyjątkowości wykonaniem kompozycji Grzecha Piotrowskiego („Clouds”).
Potrzeba było nie lada umiejętności i samego pomysłu na te utwory, by zestawić je obok siebie w tak świetnej formule. Innowacyjne, pełne gracji wykonania powodują, że mamy do czynienia nie tylko z zwykłym odegraniem znanych kompozycji, ale przede wszystkim z nowymi ich wersjami, odświeżonymi i natchnionymi nowym blaskiem. Na albumie nie mogło oczywiście zabraknąć także autorskich kompozycji muzyka, zarówno „Etiuda na 5”, „Winter Song”, jak i wspomniana na początku „Moja Ewelinka” zadziwiają niebanalnym rytmem, który trzyma słuchacza w napięciu od samego początku do końca – tajemnicze wykonania przepełnione miłością do muzyki są w moim odczuciu wyjątkowym połączeniem wszystkich inspiracji Krzysztofa Lenczowskiego, można odnieść wrażenie, że drogi tych różnych światów w końcu spotykają się na jednej wielkiej górze, dając efekt w postaci tak świetnych kompozycji. Na koniec pozostawiłem jeszcze jedną perełkę, mianowicie utwór Zbigniewa Seiferta „On The Farm”. Kompozycja posiadająca w oryginale pamiętne solówki na skrzypkach, tym razem odegrana na wiolonczeli robi równie dobre wrażenie. Przebojowe, niebanalne wykonanie umieszczone na ostatniej pozycji wydawnictwa powoduje, że z wielką chęcią włączamy „replay” i od nowa odpływamy w rytm zaprezentowanej muzyki..
Powrót do muzycznych korzeni zaprezentowanych na albumie „Rzeczy osobiste” pokazuje, że gwarantem sukcesu nie są tylko i wyłącznie cukierkowe wykonania z ogromną ilością przeróżnych polepszaczy i innych udziwnień jakie pojawiły się w ostatnich latach na muzycznym rynku, a możliwe jest także zachwycenie słuchacza naturalnym brzmieniem wiolonczeli z której potrafią się wydobywać niezwykłe melodie zapadające na długo w naszej pamięci.